poniedziałek, 15 lipca 2013

Ja tylko o coś zapytać

Rekrutacja nie jest zła. Przeżywam ją spokojnie, odkąd poznałam wyniki. Tyle, że mój spokój próbuje zakłócić żal za straconymi na cele właśnie tej rekrutacji pieniędzmi. Do tego dochodzą jeszcze dojazdy, a okazuje się że nawet badania lekarskie. Jestem już po wizytach u dwóch lekarzy. Piątkowa zakończyła się niepewnością, czy aby na pewno taki niedbale wypełniony świstek może zostać uznany, dziś odwiedziłam więc kolejnego lekarza, który (o dziwo!) zbadał  mnie, wystawił porządne zaświadczenie i życzył powodzenia. Chociaż jakiś miły gest. Bo mój dzisiejszy pobyt w OMP był wysłuchiwaniem stałego "Przepraszam, ja tylko o coś zapytać" osób wchodzących bez kolejki, użerania się z nieogarniętymi pielęgniarkami, które wstępny wywiad z pacjentem robiły w przerwach między posiłkiem, no i wysłuchiwania jak to jej córce było ciężko na tym kierunku, ale za to kim teraz ona jest. 
Gdy tak sobie to wszystko z boku obserwowałam, zaczęłam się bać, czy nasza służba zdrowia jest dobrym miejscem pracy. Nie chodzi przecież tylko o pracującego, ale o pacjenta głównie. Czy powodem są ludzie, którzy znaleźli się w niewłaściwym miejscu, czy może rutyna sprawia człowieka bardziej zgorzkniałym i niewrażliwym? Abstrahuję. Wracając do tej rekrutacji - jako przyszła studentka nie mogę sobie pozwolić na taką nieoszczędność, której właśnie powinnam oduczyć! Z drugiej strony, mam nadzieję, że kiedyś będę w stanie się odwdzięczyć moim rodzicielom chociaż za te wszystkie przejeżdżone ze mną tysiące kilometrów. I tu pojawia się problem. Ale on się rozwiąże sam wkrótce. Póki co jutro ruszam na wschód. Aj.. daleko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz