środa, 28 sierpnia 2019

O tym, jak zostaje się lekarzem

Przychodzi dzień ostatniego egzaminu, który będzie dniem zakończenia Twoich 6-letnich studiów. Odpowiadasz na zadawane pytania, profesor traktuje Cię już jak kolegę, rozmawiacie nie tylko o sytuacjach klinicznych, ale też o życiu, o perspektywach, planach. Starasz się wypaść jak najlepiej, mimo to on wie, co czujesz. Też kiedyś przeżył ten dzień. Ponadto, obserwuje to rok rocznie u swoich studentów. Słyszysz: "proszę się nie martwić, każdy kończący studia czuje się, jakby nic nie umiał, jakby nie był przygotowany do pracy". Kamień spada Ci z serca. Kończycie, ściskacie sobie dłonie na pożegnanie i wychodzisz. Ukradkiem robisz sobie selfie na tle szpitala i nazwą Twojej alma mater. Chwytasz telefon, przesyłasz swoim bliskim. Patrzysz na to zdjęcie. I widzisz ogromne zmęczenie na swojej twarzy. Dopiero potem zaczynasz je czuć. Twoja radość wyraża się bardziej jako ulga. Już po krzyku. Jesteś z siebie bardzo dumny, ale i przerażony. Zużywasz resztki sił na wieczorne świętowanie. W kolejnych dniach wracasz na uczelnię, by pozałatwiać wszystkie formalności do dyplomu. Idziesz do Izby Lekarskiej, składasz dokumenty do PWZ i do stażu. Odpoczywasz - to Twoje ostatnie wakacje w życiu. Wracasz po odpis dyplomu. Odbierasz PWZ          i dokumenty do stażu. Tam pierwszy raz, legalnie, ktoś zwraca się do Ciebie per "Pani/Pan doktor". Twój N. robi Ci zdjęcie na tle Izby, z PWZ w dłoni, z uśmiechem na twarzy, już bez zmęczenia. Rodzice się śmieją, że za dwa lata rower, którym przyjechałeś (i który też znalazł się na zdjęciu) wymienisz na samochód...
cdn.