Ile trzeba porażek, by móc się wreszcie porządnie zmotywować? Jak długo trwa cały ten proces przyzwyczajania? Czy dwa miesiące to niewystarczająco, żeby w sobie wypracować poczucie obowiązku? I czy na prawdę można się rzetelności i sumienności oduczyć podczas 4 miesięcy? Nie poznaję siebie. Jestem już trochę zmęczona i czasem zdemotywowana. Nie, dziś nie będzie zbyt optymistycznie. Wczoraj również nie byłoby optymistycznie, dlatego wstrzymałam się z publikacją posta. Szukam małych sukcesów, małych szczęść, jakiś kroków do przodu, żebym wiedziała, że zmierzam w dobrym kierunku. W poniedziałek więc napiszę tutaj, jak dobrze poszło mi kółko z klatki piersiowej. Tak, żeby się zmotywować trochę. Trzymajcie kciuki, wracam do śródpiersia!
głowa do góry, sesja mobilizuje jak nic innego ;P czekam z niecierpliwością na nowy wpis :)pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki, również pozdrawiam! :)
UsuńZdemotywowana czym? Brakiem wyników takich, jakie byś sobie życzyła?
OdpowiedzUsuńWszystkim po trochu... trochę inaczej sobie to wszystko wyobrażałam, ale powoli się przyzwyczajam ;)
UsuńChyba coś wisi w powietrzu, bo mam dokładnie to samo... Tak bardzo ze sobą walczę, aby wreszcie zmobilizować się do nauki i tak bardzo ciągle przegrywam...
OdpowiedzUsuńMobilizujmy się nawzajem, zobacz, został już prawie tylko tydzień do świąt! :)
Usuń