ANATOMIA
Przedmiot mega ciekawy, ale też i mega wymagający. Nie bez powodu został nazwany "kobyłą pierwszego roku". Rok nauki anatomii to tony książek, zeszytów i materiałów. To też miliony wspomnień z zajęć, które, nie ukrywam, często były ubarwiane żartami, nie tylko przez nas, ale też i asystentów. Chociaż były i takie, kiedy łzy stawały w oczach na myśl o ogromie materiału do wrycia, coraz mniejszej ilości czasu do kolokwium.... Dlatego anatomia zdecydowanie zasługuje nie na jeden, ale na kilka postów.
Nie będzie po kolei, ale mam nadzieję, że będzie ciekawie i taka forma się Wam spodoba :)
Dzisiaj coś, co na długo zostanie mi w pamięci, a mianowicie:
Dlaczego praktyk jest tak bardzo stresujący? Czyli SZPILKI na Wymarzonej Uczelni.
Wyobraź sobie salę seminaryjną w prosektorium. Na jednej ze ścian przesuwane drzwi. Takie drzwi są też w kolejnych salach ćwiczeń. Za tymi drzwiami czekają preparaty: mokre, kości, rentgeny, TK... Nie wiesz co Cię czeka, póki nie przekroczysz tych pierwszych drzwi. A przekroczysz je dopiero na dźwięk budzika: "ti-di-di-dit - ti-di-di-dit". W pierwszej sali pozostaje reszta studentów, nerwowo starających rozwiązać sporne kwestie w mianownictwie bądź pisowni nazw: "segment płuca jest języczkowy czy językowaty....? a może językowy? po łacinie jest lingulare... czyli jak w końcu?". Kolejność jest alfabetyczna. Raz od początku, innym razem od końca. Asystent nagle wyczytuje Twoje imię. Dostajesz kartę z tabelką do wpisywania prawidłowych nazw w dwóch językach. Wybierasz stronę: "prawa czy lewa? Ostatnio szłam po prawej, ale nie poszło mi tak jak chciałam, może lewa będzie tym razem łatwiejsza?". Poprawiasz fartuch, czepek i zakładasz rękawiczki. Przestępując z nogi na nogę powtarzasz jak mantrę: "byle tylko nie zapomnieć o stronie jeśli dana struktura jest parzysta!". Jeszcze tylko kopnięcie na szczęście od kolegi, który stoi za Tobą. "ti-di-di-dit - ti-di-di-dit" - drzwi się rozsuwają. Kolejny asystent wita Cię uśmiechem, podchodzisz do stanowiska - najpierw RTG. Początkowo nic nie widzisz, ręka drży Ci, nie wiesz co napisać. Podchodzisz bliżej, przyglądasz się... spokojnie. "OK, widzę, to przewód trzustkowy, mimo tego że na pierwszy rzut oka powiedziałabym, że to oskrzele". Kolejny preparat, o, łatwiejszy, zostaje Ci nawet chwilka czasu. Oddychasz głęboko, cały stres już z Ciebie zszedł.
"ti-di-di-dit - ti-di-di-dit" - przechodzisz do następnego stanowiska. I tak przez pół godziny.
To zdecydowanie najszybsze pół godziny, jakie miałam szanse przeżyć, zapewniam.
W tym roku i mi przyjdzie się zmierzyć z anatomia... i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie jak stresujące to musi być, stres przed maturą to w porównaniu do praktycznego z anatomii to można by rzec stresik...
OdpowiedzUsuńZ pewnością dasz sobie radę! Grunt to panowanie nad tym stresem, bez względu na to jak wielki by był i jak długo miałby trwać :) Ja przed egzaminem praktycznym czekałam ponad 2h w prosektorium, wchodziłam jako jedna z ostatnich, a wynik miałam wyższy niż się spodziewałam.
UsuńChyba dla każdego studenta medycyny szpilki to najszybszy czas na studiach. :D A może nawet w życiu! ;)
OdpowiedzUsuńJak sobie przypomnę ten stres, to aż znów mnie w żołądku skręca, tak jak na egzaminie. Najgorsze jest czekanie na wejście, a potem po drugim preparacie już jest coraz lżej. Uch. :)
OdpowiedzUsuńA po oddaniu kartki jak szłam po torbę zdejmując fartuch to się czułam jakbym wzlatywała nad ziemią ;)
Usuń