Biofizyka zdana w środę, za pierwszym podejściem, więc już kilka dni jestem w domu i pełnoprawnie odpoczywam ;) Na moim biegunie leży mnóstwo śniegu, mróz całe szczęście z dnia na dzień odrobinę maleje, wiatr albo sypiący śnieg czasem mnie jeszcze w nocy budzi, nie słyszę jeżdżących co pół godziny karetek, lądujących samolotów, ani sąsiadów wiercących coś w ścianie. Odpoczywam od miasta jednym zdaniem ;) jem śniadanie patrząc na ptaki lecące do karmnika i piję najlepszą herbatę z cytryną zaparzoną przez Mamusię. Wszystko byłoby takie piękne, gdybym nie musiała wyjechać w połowie ferii na fakultety, i gdyby zaraz po feriach nie czekały mnie dwa mega obszerne koła. Powoli mówię sobie: Małolata, zejdź na ziemię, już nie jesteś taka Małolata, musisz sobie znaleźć inny nick! Ale jakoś nie mam natchnienia, myślę, że gdybym poczytała trochę histologię naszłaby mnie chęć zostania jakąś Klatryną albo Interleukiną, ale... przecież mam ferie, pomyślę o tym później... ;)
Gratuluję biofizyki, przyszła Interleukino! :-DD Korzystaj z ferii ile możesz!
OdpowiedzUsuńOj.. chyba jednak nie pałam aż taką miłością do histologii, haha. ;) dziękuję!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń