Będąc na pierwszym roku, w okolicach Wszystkich Świętych asystenci na anatomii zachęcali nas by odwiedzić naszych Dawców. To był jednak pierwszy długi weekend i zapewne pojechałam wtedy do domu, potem w perspektywie było pierwsze kolokwium, nie było więc czasu na wyprawy na cmentarz na drugim końcu miasta. Powiedziałam sobie, że odwiedzę ich jak zdam anatomię w pierwszym terminie. Anatomię zdałam, ale obietnicy nie dotrzymałam. Do wczoraj. Mimo że trochę trwało zanim wreszcie się zmotywowałam, cieszę się. Bo należy Im się chwila ciszy, zadumy, jakieś podziękowanie. Kiedyś zuchwale żartowałam, że bez problemu swoje ciało nauce też bym oddała. Po zajęciach w prosektorium, znając atmosferę tam panującą - nie wiem, czy zdecydowałabym się na to samo. Być może to nie była ich decyzja. Być może nie miał kto za nich zdecydować. Ale trzeba przyznać, że wykształcili wiele pokoleń. Być może dla nas w większości były to tylko preparaty. Patrzyliśmy zimnym okiem oceniając położenie różnych struktur, porównując je do obrazków w atlasie, bez świadomości, że w tych naczyniach kiedyś płynęła krew, że tętniły one życiem. Teraz wreszcie mamy na to czas. Doceńmy takie poświęcenie. Podziękujmy. Zapalmy świeczkę w ich intencji.
Ciekawe czy mój uniwerek ma takie miejsce.
OdpowiedzUsuń