Minione tygodnie były straszne. Najpierw anatomiczna histeria. Koło otwarte z klatki, grzbietu, brzucha i miednicy. Kto zdążył w ferie sobie co nie co powtórzyć miał łatwiej, ale i tacy nie byli do końca zadowoleni. Doszedł do tego wszystkiego nowy plan, języki i fakultety, więc niektórzy byli zmuszeni siedziec na uczelni do 18 (uff, ja całe szczęście nie...) a więc nadeszło kolokwium. Praktyczny nie przypadł nam do gustu. Co dla niektórych na TK było lewą komorą serca, dla innych było pniem plucnym, a MRI kręgosłupa niektórzy widzieli po raz pierwszy. Spodziewaliśmy się trochę bardziej oczywistych preparatów, a przeważały takie mniej istotne dla nas rzeczy, niestety. Jak wczesniej pisałam gdzieś w komentarzu - niektórzy nie rozpoznali odnogi prącia, bo nie dopatrzyli się tegoż prącia właśnie. Takie mieliśmy preparaty. Teorię pisało się całkiem przyjemnie, mniej przyjemny był jednak klucz. Zapomniałeś napisać, że oś długa śledziony przebiega wzdłuż X żebra LEWEGO? Wybacz, nie możesz tłumaczyć się tym, że śledziona znajduje się po lewej stronie. Tak samo z przyleganiem. Jeśli napisałeś dwa narządy, a mialy być trzy - zero punktów. Rygorystycznie, ale z drugiej strony dobrze. W końcu trzeba być konkretnym w przyszłości. Tym samym drugie koło z anaty za nami, i, większość całe szczęście wciąż dopuszczona do egzaminu, zaczęliśmy czaszkę. Tyle, że ciężko było uczyć się na tydzień/parę dni przed histologią. Dlatego po wczorajszym kole z tkanek, nastąpiła (albo musiała nastąpić, co niekoniecznie się udało) szybka regeneracja i dzisiaj trzeba nadrobić zaległości. Czaszka trochę nas przeraża - ma tyle otworów i takie różne zawartości, mam nadzieję, że za niedługo stanie się to wszystko logiczne i całkiem do ogarnięcia.
Najgorsze jest to, że nie ma czasu żeby odespać tych kilka minionych tygodni, zaraz szykują się kolejne zaliczenia, a i egzaminy coraz bliżej i należałoby przygotować się mentalnie na jakieś powtarzanie... a nie pomaga w tym pogoda, która zachęca do wyjścia z domów, mieszkań, ewentualnie powrotów do domów rodzinnych, spacerów, rowerów, biegania i wszelkich zewnętrznych aktywności. Wczoraj na przykład całkiem sporo ludzi wybrało się nad morze - ciężko mi stwierdzić, czy to z powodu Dnia Kobiet, pogody, czy może zawsze tak jest, a ja w ostatnich dniach nie miałam okazji tego sprawdzić...?
Zaczęły się fakultety z praktycznych aspektów anatomii. Moje pierwsze spotkanie ze stetoskopem nie było zbyt owocne, haha. Jeśli ktos myśli, że po jednych zajęciach będzie mógł osłuchiwać znajomych i rodzinę - jest w błędzie. O ile serce jeszcze całkiem fajnie słychać to z plucami nie jest tak kolorowo. Albo słyszałam samo "hhhhh" tam gdzie powinnam słyszeć "ffffff" albo w ogóle nic nie słyszałam. Ale na to przyjedzie jeszcze czas, fajnie jednak że wśród tych wszystkich nudnych teorii można liznąć czegoś praktycznego, nawet w takiej małej odrobinie, już na pierwszym roku.
Tyle ze spraw bieżących, trzymajcie się ciepło! ;)